Poradnik pedagoga
Wraz z ponownym zamknięciem szkół wrócił do nas ten dziwny czas, a właściwie wrócił do naszej świadomości, bo tak naprawdę nigdy się nie skończył.
Jak się odnaleźć wśród tego całego chaosu, gniewu i zagrożenia ? Niestety nie ma dziś łatwych recept. Nikt nie wie jak długo to wszystko będzie trwało i czy pandemia na dobre zmieni nasze życie ?
W sytuacji, w której więcej jest pytań niż odpowiedzi warto sięgnąć do filozofii – do tej mądrości pokoleń, która od wieków próbuje tłumaczyć nam świat, a przede wszystkim zmuszać nas do myślenia i szukania własnych rozwiązań.
Na początek proponuję Wam kilka ciekawych myśli greckiego filozofa Epikura. Założył on w Atenach szkołę, którą nazwano ogrodem. Nazwa związana była nie tylko z miejscem, ale określała podejście do życia samego Epikura. Wbrew utartym stereotypom, filozof nie był hedonistą w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, chociaż przyjemność ( gr. hedone ) uważał za rzecz najważniejszą.
Są przyjemności cielesne. Mają one jednak wadę, ponieważ krótko trwają i mogą spowodować pewien przesyt. Jak pisał Epikur, wino w małej ilości rozwesela serce, ale gdy jest go za dużo, wtedy na drugi dzień boli nas głowa. Z przyjemnościami generalnie ma się trak, że przemijają, czyli są utracalne.
Czy zatem powinniśmy nieustannie za nimi biegać i dosłownie „chwytać dzień”, aby nic nam nie umknęło, a życie przyjemne trwało jak najdłużej ? „Carpe diem” – jak pisał poeta Horacy („Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie…” ). Jest w takiej postawie coś bardzo kuszącego, bo w końcu życie przyjemne to dobre życie. Ale jest w tym też wiele cierpienia, bo nie sposób żyć maksymą „carpe diem” przez cały czas, a tym bardziej w obecnej sytuacji. A nawet jeśli doświadczamy wielu przyjemności, pojawia się ukryty smutek, że one się szybko skończą, a my popadniemy w przygnębienie lub wręcz ogarnie nas depresja.
Na szczęście Epikur był innego zdania. Według niego trzeba inaczej rozumieć przyjemność. Dla Epikura największą z wyobrażalnych przyjemności jest samo życie. Nie ma nic przyjemniejszego od świadomości, że jesteśmy, że po prostu istniejemy i nie dotyka nas żadne cierpienie. Gdyby nasi rodzice nie spotkali się ze sobą może nigdy by nas nie było. Nie byłoby też naszych marzeń, przeżyć, planów, wspomnień ani talentów. Nie byłoby ani miłości ani nienawiści, żadnej wiary ani zwątpienia, nie byłoby nic z tych wspaniałych, niepowtarzalnych rzeczy, które nas i tylko nas określają i których tylko my możemy doświadczać.
Taki punkt wyjścia otwiera przed nami zupełnie nową perspektywę. Mobilizuje nas do życia bardziej świadomego, uważnego. Do tego aby dbać o siebie, ale też zauważać inne mikroświaty obok siebie. To również każe nam spojrzeć na obecną sytuację z pewnym optymizmem. Trudne doświadczenia pomagają nam się rozwijać. Bo gdy wszystko jest normalne, w codziennej gonitwie wypełniamy czas rozrywkami oraz mnóstwem rzeczy, które skutecznie zagłuszają w nas to najbardziej podstawowe i najgłębsze doświadczenie jakim jest przyjemność własnego istnienia.
Dlatego podążając za myślą Epikura traktujmy nasze życie, jak najpiękniejszy ogród. Rozwijajmy go. Niech rosną w nim kolorowe kwiaty i mocne, wysokie drzewa. Niech siadają na nich wędrowne ptaki, a ich śpiew niech uczy nas wolności myślenia. A jeśli pojawią się chwasty, to nie tragedia. One mobilizują nas do pielenia grządek – codziennej pracy nad sobą. Tylko tak możemy uratować kwiaty. Nasz ogród zasługuje na to, aby o niego dbać każdego dnia i w każdej chwili.
Krzysztof Sacha
Pedagog szkolny